Zbieramy Na Mikrofon Donate - https://tipanddonation.com/miki-17 TAGI BO LEPSZA POZYCJA! rafatus shoty rafatus shoty boxdel shoty merghani shoty mahonek śmie
"Nadal jesteś głupim ciulem i debilem, 60-letnim, i nawet twoje ojcostwo tego nie zmieni" - powiedziała Korwin-Piotrowska i wyszła ze studia. O co poszło?
54.99 zł. Ebook: Nie wygrasz ze mną autorstwa Diana Brzezińska, wydawnictwa: Otwarte. Dostępna w Woblink! Liczba stron: 344 to gwarancja świetnej zabawy.
Page 2 Read 77 from the story Nie wygrasz ze mną, skarbie by julatofik ( 𝓖𝓸𝓵𝓭𝓮𝓷 𝓓𝓲𝓪𝓶𝓸𝓷𝓭 ) with 8,630 reads. dlanastolatkow, zawody, girl. Pode
Ne mogu da izoliram emocije, kriziram. Ti kô roba, overdoziran, svjestan rizika. Slika, prilika prave nevolje. Njena se ljubav ne pika jer takve ne vole. [Refren: Milan Stanković] Zbog nje
Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. [Intro: ksiaze]Czy nie za daleko uciekliśmy?[Refren: ksiaze]Czy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnijLubię na krawędzi żyć, twardy jak nitkiW żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemnośćCzy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnijLubię na krawędzi żyć, twardy jak nitkiW żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność[Bridge: ksiaze & idontexistanymore]W tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemnośćWszystkie krajobrazy dookoła płonąW tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność[Zwrotka: idontexistanymore]Wszystkie krajobrazy dookoła płoną (płoną!)Nie widzę odbicia w tafli z mętną wodą (wodą!)Chyba zapomniałem, że nie jestem sobą (sobą!)Jestem tym, który już nie egzystuje (nie!)Palę jazz, nie wiem czy jest ze mną dobrze, czy jest źle (czy źle!)Zdecydowanie za dużo myślę (za dużo myślę!)Zostawiłaś mi za dużą bliznęDaj mi jeden powód, żeby istnieć[Refren: ksiaze & idontexistanymore]Czy nie za daleko uciekliśmy?Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nasPodaj rękę i na krtani zaciśnij (zaciśnij!)Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki (zaciśnij!)W żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznać (z demonami!)Z demonami nie wygrasz, nie ze mnąJeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność (w tą ciemność!)Czy nie za daleko uciekliśmy? (w tą ciemność!)Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas (w tą ciemność!)Podaj rękę i na krtani zaciśnij (zaciśnij!)Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki (zaciśnij!)W żyłach płonie trucizna, a nie umiem się przyznaćZ demonami nie wygrasz, nie ze mną (nie ze mną!)Jeśli masz to już w żyłach, nie dbasz o bicie sercaTo chodź ze mną za rękę w tą ciemność[Outro: ksiaze & idontexistanymore]W tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność, yeahW tą ciemność, w tą ciemność, w tą ciemność
Tekst piosenki: [Refren: ksiaze] Czy nie za daleko uciekliśmy? Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas Podaj rękę i na krtani zaciśnij Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki W żyłach płonie trucizna Nie umiem się przyznać Z demonami nie wygrasz, nie ze mną Jeśli masz to już w żyłach Nie dbasz o bicie serca To chodź ze mną za rękę w tą ciemność Czy nie za daleko uciekliśmy? Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas Podaj rękę i na krtani zaciśnij Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki W żyłach płonie trucizna Nie umiem się przyznać Z demonami nie wygrasz, nie ze mną Jeśli masz to już w żyłach Nie dbasz o bicie serca To chodź ze mną za rękę w tą ciemność [Zwrotka: idontexistanymore] Wszystkie krajobrazy dookoła płoną Nie widzę odbicia w tafli z mętną wodą Chyba zapomniałem, że nie jestem sobą Jestem tym, który już nie egzystuje Palę gas, nie wiem czy jest ze mną dobrze, czy źle Zdecydowanie za dużo myślę Zostawiłaś mi za dużą bliznę Daj mi jeden powód, żeby istnieć [Refren: ksiaze] Czy nie za daleko uciekliśmy? Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas Podaj rękę i na krtani zaciśnij Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki W żyłach płonie trucizna Nie umiem się przyznać Z demonami nie wygrasz, nie ze mną Jeśli masz to już w żyłach Nie dbasz o bicie serca To chodź ze mną za rękę w tą ciemność Czy nie za daleko uciekliśmy? Śmierć śmiechem na jawie, nie zrozumieją nas Podaj rękę i na krtani zaciśnij Lubię na krawędzi żyć, twardy jak nitki W żyłach płonie trucizna Nie umiem się przyznać Z demonami nie wygrasz, nie ze mną Jeśli masz to już w żyłach Nie dbasz o bicie serca To chodź ze mną za rękę w tą ciemność Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki >> Autor Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku Data wydania 1905 Miejsce wyd. Warszawa Źródło Skany na Commons Inne K – wykaz hasełK – całość Indeks stron Strona w Wikisłowniku Karty, patrz pod: kluby, resursy, kasyna, szulery, maczek, wint, preferans z kociołkiem i t. d. Rysiński zanotował przysłowie: „Z głupim w karty, z mądrym w żarty“, co znaczy, że głupiego można ograć, ale w żarty z nim wdawać się nie należy; natomiast nigdy mądry ograć się nie da, ale można z nim żartować, gdyż na żartach poznać się umie. Grać w karty jest źle, a nie grać też niedobrze, albowiem, jak mówił pewien filozof: „Grasz, przegrasz — a nie grasz, to i nie wygrasz“. Inny znakomity badacz metod i systemów karcianych wyrzekł: „Wygrać nie jest trudno, ale odebrać wygranę to dopiero sztuka“. W Warszawie najwięcej kartografią zajmują się „myśliwi“; ulubioną ich zwierzyną są wiejskie dudki i młode gawrony. Artyści w tym zawodzie, zwani niegrzecznie karciarzami lub szulerami, mile są widziani w salonach arystokracji, jako ludzie honoru — stąd długi karciane nazywają się honorowemi. Już Monitor przed stu kilkudziesięciu laty pisał: „Każdy dobrze urodzony człowiek, żadnych innych, nad jedne kartowe, płacić nie powinien dlugów“; przepis ten „dobrze urodzonych“ do dziś dnia obowiązuje.
27. 04. 18 r. Warszawa. Wczoraj Piotr musiał jechać do podwykonawcy o 6 rano, więc wstał o 5. Wieczorem nie miał już siły na modlitwę. Zrobiłem wczoraj tylko zestaw obowiązkowy – przyznał. A rano wkładając koszulkę z wizerunkiem Maryi usłyszałem… Pamiętaj o Nas. …. Wyobrażasz to sobie ? Nie miałem siły, a tu widzę, że to służba. Codziennie mam się modlić czy chcę, czy nie chcę. Jak to ochroniarz, teraz to twój nowy zawód – śmieję się. Nie masz zmiennika. …….. – Piotr się zamyślił. Ja się nie modlę byle jak. Materializuję ziemię, spłaszczam ją i wyciągam z niej gacki, potem spalam albo wyrzucam do piekła… Nie wiem jak to się dzieje, że to mogę robić, ale to się dzieje… To co ty robisz, nikt tego nie robi. Dlatego nie masz zmiennika. No sorry… Nie miałem siły wczoraj dlatego odpuściłem sobie. I od razu miałem gacka w pokoju o 3 w nocy, siedział na łóżku i się gapił…. – znowu się zamyślił. Kiedy się modlę to koncertuję energię tych najważniejszych w jedną kulę i wtedy ją spalam. Ona jest czarno – stalowa, zamykam w kokonie i wywalam albo spalam… Muszę tylko pierwsze minuty modlitwy przetrwać, bo robią wszystko, żebym się nie modlił, a potem samo idzie… Aż mi się kule na rękach robią przezroczyste… Mówiłem ci. Dzień bez modlitwy dniem straconym. Tyle ci krzyczałem do tego łysego łba ! Dobra, rozumiem… ……. – temat śmiertelnie poważny, to dlaczego mi się śmiać chce ? Sposób rozmowy Boga z Piotrem jest dość… osobliwy, trzeba przyznać. Ojciec – syn ? Dwaj przyjaciele ? Kiedyś będą rzeczy po tobie zbierać, żeby mieć. Naprawdę ?! – teraz to ja robię oczy. Będę chcieli mieć po tobie. ???!!! Czyli… kiedyś ludzie uwierzą w niego ! – zrobiłam odkrycie. Jeśli ktoś będzie chciał mieć na pamiątkę, to znaczy, że uwierzy. Niektórzy na pewno, a niewielu już wierzy. Pan Bóg jest mną rozczarowany za wczoraj. Mówiłem ci, że postawiłem swojego zamiennika i myślałeś, że Nas oszukasz ? Musi być oryginał, bo będzie collapse. Że co ? To znaczy disaster. Katastrofa – tłumaczę Piotrowi. Dlaczego nie zamkniecie mnie w klasztorze ? Tam mógłbym modlić się cały dzień. Tu jest świat realny i to jest ważne. A moje modlitwy coś dają ? – wtrącam się. Bardzo dużo. Działacie razem. Na ostatnią chwilę zostaniecie rozdzielni, wasze drogi powrotu do Domu są inne. Nie zasługujesz na tą drogę za to, co zrobiłeś – zwraca się do Piotra. A ty jesteś niewinna. ???!!!! Zobaczyłem dwa naczynia połączone i zalane wodę, gdy jedno zostało odłączone woda się wylała. Powiadam ci, jesteś żołnierzem. Nie wymyślonym, nie wydumanym. Najprawdziwszym z prawdziwych. Po której stronie staniesz, jesteś żołnierzem. Dlatego masz miecz. A chcę, żebyś był żołnierzem i strategiem. Jest wielu żołnierzy, ale jest też ten jeden Żołnierz. Ola też ? Przywoływany chwilowo też jest. Ten żołnierz wie co chce. Możesz zdezerterować ? – pytam. Wtedy mnie w sekundę wyłączą i nie będę Im potrzebny. Po pierwsze nie jesteś człowiekiem, tylko dostałeś człowieczeństwo. Po co jesteś ? Dla konsumpcji ? Nie po to tu jesteś. A jak nie jesteś po to, to nie po to jesteś. Firmy już dawno nie prowadzisz. Cyryl to prowadzi, tylko nie widzisz. …….. – spojrzeliśmy na siebie z głupim wyrazem twarzy. Co to za imię Cyryl ?! – Piotr kompletnie zdziwiony. Cyryl i Metody ? – pytam niepewnie. Tylko tyle przyszło mi do głowy. Ale chyba nie podpisuje dokumentów ? – ironizuję. Nie, Mały musi mieć autorytet. A gdzie Metody w takim razie ? – pytam. Koło Cyryla. Firma jest w ich rękach. Patrzymy na siebie zdębiali. Nie wiemy, czy to na poważnie, czy żarty. Z Ojcem nie wygrasz – przygaduję Piotrowi. I całe szczęście. Wieczorem. Siedzimy przed TV, zeszyt leży mi na kolanach na wszelki wypadek, spojrzałam na niego… Ostatnio mało notuję, mało rozmawiamy… Hmm… Zanim to powiedziałaś zobaczyłem planetę zapadającą się w siebie i wybuchającą jak wulkan – powiedział zaskoczony. Ciekawe co to znaczy… W TVP podano informację; Izba Reprezentantów Kongresu USA jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today – JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu. Ciągle im mało. ?! Ale miałem teraz wizję ! Zobaczyłem wyrastające z USA i Izraela wielkie wieże, z których chciano zaatakować Polskę, rozwaliłem je. Oglądamy kolejną informację, na którą wszyscy na świecie czekali; Koniec 70-letniej wojny. Historyczne porozumienie Symboliczne gesty, pełne przyjaźni słowa, a przede wszystkim historyczne porozumienie. Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un i prezydent Korei Południowej Mun Dze In zadeklarowali wspólne działania na rzecz pokoju oraz rezygnację z broni nuklearnej Półwyspu Koreańskiego. Mów co chcesz, zrobiłeś to. Czyli krótko mówiąc; modlitwa, modlitwa, modlitwa… Taaaak ? – był mega zdziwiony. Twoja, twoja, twoja. Chwilę posiedź i królu złoty do roboty ! Dla mnie ? Nie dla ciebie ! Dla Ojca ! Dopisane 08. 01. 2019 r. Cyryl to prowadzi, tylko nie widzisz – jeśli prowadzą to wiem w jaki sposób. Oczywiście to nie Oni podejmują decyzje, to nie oni podpisują umowy i robią przelewy. Co zastanawia, to zadziwiające zbiegi okoliczności lub wydarzenia, które ułatwiają prowadzenie firmy. Na przykład problem, który wydaje się nie do rozwiązania, raptem sam się rozwiązuje. Złośliwy dotąd kontrahent raptem okazuje się miły i bardzo pomocny. Pojawiają się zlecenia, o które się nie zabiegało. I jakoś to wszystko toczy się powoli do przodu… Mów co chcesz, zrobiłeś to – czy to możliwe, aby było prawdziwe ? Chyba przyszedł czas, żeby jeszcze raz wytłumaczyć dlaczego; To co ty robisz, nikt tego nie robi. Wielokrotnie pisałam, że ten świat jest Ich animacją, czyli po naszemu hologramem. Ojciec powiedział jakiś czas temu, że obdarzy go wielkim darem. Ten dar to nie chodzenie po wodzie, lewitowanie, przemieszczanie się w czasie… To jest widzenie tego świata (i nie tylko) w formie hologramu. Widząc w taki sposób, widzi wszystko. Dwa przenikające się ze sobą światy; nasz i Ich. Dlatego łatwiej walczyć mu z diabłem, bo go po prostu widzi. Widzi, gdzie się chowają, gdzie szykują się do ataku, gdzie jest ich najwięcej. Prawdą jest też, że bardzo dużo poświęcił czasu, aby oczyścić koreański półwysep. Prawdą też jest to, że zanim cokolwiek zrobi prosi o zgodę Ojca, ponieważ nic nie dzieje się bez Jego woli. Jeśli więc mamy jeszcze względny pokój na świecie, to tylko dzięki Bogu Ojcu. Większość z nas jest wzrokowcami, więc żeby łatwiej zrozumieć co można zdziałać pracując na hologramie, warto zobaczyć to na przykładzie filmu Iron Man;
Klany Wikipedia streszcza pogląd Tomasza Hobbesa: Stan natury to wg Hobbesa wojna każdego z każdym (łac. bellum omnium contra omnes), co wynika bezpośrednio z faktu, że każdy człowiek jest z natury egoistą. Przy braku ograniczającej go z zewnątrz władzy, w sytuacji gdy pozornie wszyscy są wolni, ludzie zaczynają z sobą walczyć, co powoduje, że zamiast korzystać z wolności każdy musi cały czas koncentrować się na przetrwaniu. Między wolnością a przetrwaniem istnieje zatem stały, nierozwiązywalny konflikt. No więc to nie jest tak. Naturalny ustrój ludzkiego społeczeństwa, czyli ten który mamy w genach (genetycznie uwarunkowany), to ustrój klanów: grup męsko-centrycznych, skupionych wokół silnych mężczyzn, tzw. samców alfa, modelowanych na patriarchalne rodziny. Ten ustrój spontanicznie wyłania się tam, gdzie słabnie bardziej rozwinięta cywilizacja: taki ustrój przyjmują grupy przestępcze (nasze znane Wołominy i Pruszkowy), taki ustrój przechowały i rozwinęły mniejszości sycylijskie, żydowskie, chińskie i inne przybyłe do USA; wśród nich najsłynniejsi Sycylijczycy ze swoją mafią, ukształtowaną wiernie według tego modelu. Takie ustrój bierze górę w państwach upadłych, jak Somalia. W ustroju tym obowiązuje wymuszona (pod karą śmierci) lojalność wewnątrz klanu; pomiędzy klanami wrogość, nieufność i stan wojny przerywany nietrwałymi kompromisami i rozejmami; ścisłe rozdzielenie ról mężczyzn i kobiet, które mają zajmować się domem, rodzić nowych potomków i nie mieszać się do męskiej sprawy jaką jest wojna i sprzężone z nią biznesy; dalej: wielo-hierarchiczna struktura wewnątrz klanu, gdzie „ja” jestem winien wierność swojemu „papie”, a dopiero ten ma dochować wierności wobec oberszefa, capo da tutti capi. Oraz możliwość dołączania niespokrewnionych mężczyzn do klanu. Cały ten kompleks został opisany przez Puzo i sfilmowany przez Coppolę w „Ojcu chrzestnym”. Sława tej powieści i filmu nie jest przypadkowa, przeciwnie, poświadcza fakt, ze nasze umysły lgną do naszego genetycznego dziedzictwa, fascynuje nas ono. Sportretowani tam tyrani (Vito Corleone/ Marlon Brando), zbrodniarze-szaleńcy (Santino/ Caan) i zimni planiści zbrodni (Michael/Pacino) nie budzą w nas, jak powinni, obrzydzenia, tylko fascynację jaką darzymy herosów. Jeśli cywilizacja się posypie, to po niej przyjdą klany-mafie. Do tego zatęsknił niedawno Lech Jęczmyk w książce „Trzy końce historii czyli Nowe Średniowiecze”, w osiedlających się w Europie plemionach afrykańskich i bliskowschodnich widzący siłę, zdrowie i krzepę, u Europejczyków przerafinowane gaśnięcie. Siłę genów w klanach widać też po łatwości, z jaką państwo, organ cywilizacji, przegrywa z klanami (mała lub żadna skuteczność zwalczania klanowej przestępczości i klanowych obyczajów, jak „honorowe zabójstwo”), kapituluje przed nimi (zniesienie kary śmierci – której stosowanie w klanach i przez klany na zewnątrz jest immanentne), lub wchodzi z nimi w sojusze (znane zrosty tajnych służb – jakie tam one służby... – z grupami przestępczymi). Wojna Mirosław Miniszewski napomyka w pewnym miejscu, że agresja szympansów i zgodliwość bonobo jest sprawą kultury (tych małp!) czyli memów (wzorców przekazywanych przez uczenie) a nie genów. Trudno mi się z tym zgodzić, ponieważ wiele wskazuje, że wojna wśród ludzi jest uwarunkowana właśnie genetycznie. Wprawdzie tych wojennych genów nie wyekstrahowano (jeszcze?) z DNA, ale widać mechanizm, który z wielkim prawdopodobieństwem mógł się utrwalić genetycznie. Dawni ludzie, ci bytujący przez co najmniej 2 miliony lat jako łowcy-zbieracze, prowadzili wojny o zasoby. Zasobem było terytorium z żywnością (stadami zwierzyny itd.) ale nie tylko. Wojowali mężczyźni, a zdobywanym zasobem były również kobiety. Mężczyzna, który był sprawniejszym czyli okrutniejszym wojownikiem, zarazem zapładniał większą liczbę branek i pozostawiał więcej potomstwa, w tym męskiego, które dziedziczyło jego wojenne dyspozycje. Pisałem o tym kilka razy, np. tu: Obłęd i wylewanie połowy wody. Z tego samego mechanizmu dziedzicznego jest syndrom sztokholmski czyli solidaryzowanie się branek z ich porywaczami. Branka, która szybko i chętnie podporządkowywała się porywaczowi, przeżywała wraz ze swoim – rychło rodzonym – potomstwem; branka niepokorna ginęła - i jej ewentualne potomstwo i geny. Matry- i patrylokalność Nie całkiem przekonuje mnie pogląd, że patrylokalność wzmaga samczą agresję, a matrylokalność ją łagodzi. Nie widzę przejścia od przesłanki do wniosku. Dlaczego grupa w której razem żyją bracia, ojcowie z synami i dziadkowie z wnukami byłaby agresywna wobec obcych, a grupa, w której mężczyźni (samcowie) nie są spokrewnieni, a przyżenieni, byłaby tolerancyjna i łagodna? Jeśli żyję w systemie matrylokalnym i ożeniwszy się, przeniosłem się do wsi (lub koczowiska) mojej żony, to niby co mi przeszkadza utworzyć wojowniczą gromadę z moimi szwagrami pod dzielną wodzą teścia? (Zwróć uwagę na funkcjonowanie pojęcia szwagier w popkulturze: ze szwagrem przyjęte jest robić bardziej aspołeczne rzeczy niż z bratem! „...w klubie-śwa wytłukli szwagier szyby, ja zaś wazon” - śpiewał Kazimierz Grzeskowiak.) Brakuje – mnie i w ogóle – faktycznej a nie domniemanej wiedzy o życiu i obyczajach ludzi pierwotnych. Podobno zachodni antropologowie zestawili corpus 400 lub 600 pierwotnych społeczeństw, o których zachowały się zapiski źródłowe, wszystko to opisali i poklasyfikowali, tylko ta wiedza pozostaje dziwnie nieznana! Apeluję do Czytelników, wśród których z pewnością są fachowcy z dyplomami z etnologii. Czytaliście o tym? Gdzie tych danych szukać? Może by ktoś je streścił? Patriarchat a rolnictwo i neolit M. Miniszewski pisze: Potrzebę patriarchatu, a więc kontrolowania linii dziedziczenia, zrodziła konieczność posiadania ziemi i utrzymania jej własności. Nie widzę związku. Dlaczego posiadanie ziemi pod uprawę miałoby spowodować lub wymusić na mężczyznach troskę o to, żeby kobieta, z którą współżyje seksualnie pewien mężczyzna, współżyła tylko z nim, a nie prócz niego z resztą zainteresowanych? Dlaczego posiadanie ziemi miałoby spowodować, że mężczyźni w ogóle zaczęli się interesować tym, czyja sperma poczęła dziecko kobiety, z którą dany mężczyzna żyje? Jak w przed-cywilizacyjnych warunkach odróżnić, czy to dziecko, które urodziła pewna kobieta, jest potomkiem moim czy innego mężczyzny z tej samej gromady? „Kontrolowanie linii dziedziczenia”, czyli dbanie o wierność żon i zróżnicowanie stosunku ojców do synów z prawego łoża i bękartów, musiało mieć jakieś inne uwarunkowanie; musiało istnieć coś pierwotniejszego, co byłoby łatwiejsze do zauważenia w warunkach pierwotnego życia ludzkich gromad. Tym czymś była monogamia połączona z dominacją mężczyzny w parze. Oba zjawiska są przed-ludzkie, obecne poza ludźmi, poprzedzające inteligencję ludzkiego typu i daleko przed-cywilizacyjne. (Monogamia np. jest pospolita wśród ptaków.) Tu koniecznie trzeba przypomnieć oczywistość, że monogamia u Homo sapiens nie wykształciła się w pełni: do teraz pozostaje zaledwie tendencją, chociaż potężną i silniejszą niż modele konkurencyjne, np. model wolnych związków lub haremowy. Szlabanem strzegącym monogamii jest zazdrość, ze strony zarówno mężczyzny i kobiety. Ponieważ zazdrość jest emocją, to „na mur” należy do naszego genetycznego dziedzictwa; a jako taka musiała na swoje uformowanie się mieć czas liczony w co najmniej setkach tysięcy lat. Dziesięć tysięcy rolnictwa to stanowczo za mało. – Teza mojego Przedmówcy została tym samym obalona. Ciao, bonobo Droga bonobo, czyli rozładowywanie napięć między swoimi a obcymi przez seks, co nie dopuszcza do rozwinięcia się ich w agresję, jest dla nas, Homo sapiens, niedostępna z dwóch (przynajmniej) powodów: wspomnianej zazdrości - i wstydu, który lepiej uściślić jako seksualną dyskrecję. - Czyli to, że zwykliśmy odbywać stosunki i inne seksualne czynności na odosobnieniu, bez trzecich świadków. Jest to drugi mechanizm strzegący monogamii, chociaż jak i sama monogamia nie dopracowany ewolucyjnie do końca, czego dowodem nasze fantazje erotyczne, mające za przedmiot promiskuityzm („każdy z każdym”) i właśnie złamanie dyskrecji, czyli „robić to na widoku”. Możemy sobie marzyć (i dostawać od tych marzeń wzwodów - piszę to bez ironii! - lub odpowiednich objawów kobiecych), że jak bonobo będziemy gasić konflikty kochając się na widoku każdy z każdym (prócz syn z matką, bo na to także bonobo mają tabu), ale tak nie zrobimy, ponieważ mamy genetycznie wbudowane inhibitory w postaci zazdrości i dyskrecji. A że oba to psy łańcuchowe monogamii, to wniosek taki – pomijając pośrednie ogniwa implikacji – że nasza (potworna) wewnątrzgatunkowa agresja, nasza wieczna wojna, jest odwrotną stroną pewnego wyboru dokonanego przez naszych praprzodków w dziedzinie seksu: skutkiem przejścia na monogamię. Dopiski: miesiączka, homoseksualizm Po co człowiekowi miesiączka? Wygląda na zjawisko dla gatunku samobójcze: oto najcenniejszy dla gatunku zasób, czyli płodne kobiety, kilkanaście razy do roku krwawią, tracą żelazo i inne składniki, słabną i co najgorsze, znakują teren śladami wizualnymi i zapachowymi zwabiającymi drapieżniki. Tak było przez te około dwa miniony lat, zanim wynaleziono podpaski i tampony. Po co? Czyli po darwinowsku: jaki to miało sens przystosowawczy? Inaczej: co sprawiało, że kobiety obficie miesiączkujące zostawiały więcej potomstwa niż miesiączkujące niewiele? Tu proszę nie oponować, że krwawienie miesiączkowe jest konieczne, żeby oczyścić macicę z przeterminowanego nabłonka i przygotować ją na nowe zapłodnienie. Jest konieczne, ale natura mogła zrobić to tak, że kobieta wydalałaby całą porcję krwi za jednym zamachem, tak jak się sika lub robi kupę. Tymczasem tak nie zrobiła (natura) i kobiety krwawią po trochu przez kilka dni. W warunkach życia, do którego jesteśmy genetycznie przystosowani, czyli łowiecko-zbierackiej małej grupy w afrykańskiej sawannie gęstej od wielkich drapieżników – lew, lampart, hiena, likaon, gepard, w wodzie krokodyl – miesiączka, powtarzam, wygląda na samobójstwo dla gatunku. Dlaczego mimo to tak przeciw-przeżyciowe zjawisko przetrwało i rozwinęło się? Jakie „fory” dla potomstwa niosły geny warunkujące obfite krwawienie rozłożone na kilka dni? Ponieważ nigdzie w znanej mi literaturze nie znalazłem wyjaśnienia (jeśli znasz je, Czytelniku/Czytelniczko, to mi, proszę, podpowiedz!) wymyśliłem swoje. Miesiączka jest handicap'em wymuszającym monogamię, a ściślej nie samą monogamię, tylko opiekowanie się młodymi (płodnymi) kobietami: co mogą robić – i robią – ich seksualni męscy partnerzy lub (i) inne kobiety. Czymś podobnym w sensie handicapu czyli „mającego sens upośledzenia” są ogony pawi lub bażantów, lub rogi jeleni; upośledzają jednostkę, która łatwiej ginie od drapieżnika, ale służą gatunkowi jako sygnał wysokiej formy samca. Jak ogon pawia jest testem na zdrowie samca: „muszę być zdrowy i silny, skoro stać mnie na wyprodukowanie takiego ogona, i że przy tym nie padłem!” - tak miesiączka jest testem na wewnątrzgrupową solidarność i ewentualnie na wierność partnera: „chociaż jestem słaba, krwawię i ściągam na siebie hieny, to mnie nie porzucicie na pożarcie – zwłaszcza ty, z którym się kochałam.” Hieny (lwy, gepardy etc.) zostały tu zaprzężone przez gen miesiączki do zadania wyeliminowania z populacji genów obniżających zarazem dwie cnoty: solidarność grupy i opiekę mężczyzny nad kobietą. Która mogła mieć miejsce tylko przy monogamii, więc pośrednio miesiączka wymuszała monogamię. Ponieważ lepiej się propagowały geny istniejące w osobnikach żyjących w grupach bardziej solidarnych niż te w grupach łatwiej idących w rozsypkę, to w sumie gatunkowi miesiączka się opłaciła. Tu przypomnę, że monogamia, istniejąca przecież u homo sapiens zaledwie jako tendencja lub jeden z kilku wariantów sposobów seksu, chociaż nie była jedynym wariantem, uczyniła poważna modyfikację u samic/kobiet w porównaniu z pokrewnymi szympansami i bonobo: spowodowała ukrycie owulacji. Kobiety (samice H. Sapiens) nie sygnalizują owulacji, więc i tego, że są gotowe do poczęcia. (Przeciwnie niż szympansy obojga gatunków i wiele innych małp, których zewnętrzne narządy płciowe przy owulacji „kwitną”.) Dlaczego, czyli: jaki to ma ewolucyjny sens? Likwiduje konkurencję samców o owulującą samicę wewnątrz grupy. Samce miały zgodnie współpracować, a nie okresowo bić się o samicę W tym samym kierunku prowadziła monogamia, nawet częściowa. Również nie spotkałem się z zadowalającym ewolucyjnym wyjaśnieniem homoseksualizmu, który wygląda wprawdzie nie na „gatunkowe samobójstwo”, ale na zachowanie, które nie miało szansy genetycznie się upowszechnić, jako że homoseksualista każdej płci ma małe szanse rozmnożenia się, jeśli więc byłyby takie geny, to z konieczności byłyby samozanikowe. Mechanizm, który podtrzymywał homoseksualizm i jego ewentualne geny, mimo ich samozanikowości, mógł być rodzajem bonobicznego łagodzenia agresji przez seks. Grupa mężczyzn, działających na polowaniu lub (pierwotnej) wojnie, mogła przez homoseksualne zachowania wygaszać powstającą między nimi agresję. Byłby to „model tebański”: jako że w Tebach istniała elitarna jednostka wojska, Świety Zastęp, złożona z par homoseksualistów. Rzecz wymagałaby dokładniejszych studiów, ponieważ o homo- i quasi-homo-seksualnych zachowaniach mężczyzn w wojennych grupach – zwłaszcza nie w starożytnej Grecji! - wiemy mało; tabu na te zachowania jest miażdżące. Wojciech Jóźwiak Komentowanie wyłączone od 1 sierpnia 2020.
z głupim nie wygrasz